środa, 7 lipca 2010

patynowanie

Tak wyglądają wczorajsze kwiatki w kolejnej fazie pracy:




Patynowanie:
to moment kiedy po wytrawieniu w kwasie siarkowym i po zanurzeniu w roztworze patyny utrwalam patynę w ogniu palnika. Pięknie! Tu patynuję kwiatki na pierścionki, które leżą na broszkach. Lubię ten moment! Cała powierzchnia metalu robi się idealnie czarna od "wątroby siarczanej" ( to mój ukochany rodzaj patyny, sama go przygotowuję, strasznie śmierdzi zgniłymi jajami ale nic tak nie " czerni" na aksamit jak ona! a potem najgorsza część "roboty" polerowanie... najbrudniejszy moment, którego nie można ominąć.... ale efekty są zaskakująco piękne ale o tym innym razem....

4 komentarze:

  1. ależ mi sie ta fotka podoba. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. A to bardzo się cieszę! Dobrze, że fotka nie ma zapachowych efektów bo by po prostu zbyt intensywnie wydzielała nieprzyjemny zapach! (śmierdziałaby ).....

    OdpowiedzUsuń
  3. tak, piękne zdjęcie artystyczne:)
    a co do mojego drzewka, tak, trochę dodałam koloru i kontrastu.
    lubię takie przerysowane kolory.
    a u Ciebie zapowiada się ciekawy blog:)
    pozdrawiam,

    OdpowiedzUsuń
  4. już ja czułam ten smrodek.
    całe szczęście że tego akurat zdjęcia nie oddają. ;>

    OdpowiedzUsuń