Artyści z jarmarku wrobieni w opłaty za stoiska
Maciej Sandecki
2010-08-13, ostatnia aktualizacja 2010-08-13 11:15
Bunt artystów sprzedających swoje wyroby na Jarmarku św. Dominika. Twierdzą, że nielegalnie pobrano od nich opłatę targową. - Rzeczywiście przepisy są nieprecyzyjne, bezprawnie pobrane opłaty zwrócimy - odpowiada miasto
ZOBACZ TAKŻE
- Kronika Dominika - nasz kantor w Kownie (12-08-10, 12:14)
- Jarmark św. Dominika: Ogarna niehandlowa (12-08-10, 07:00)
- Kronika Dominika - niełatwe kupieckie rachunki (10-08-10, 14:17)
- Jarmark Dominikański: najlepiej rozchodzą się krowy (09-08-10, 20:10)
- Kronika Dominika - wydzwanianie Dominika (09-08-10, 14:36)
- Dizajn z gdańskiego Dominika. Hitem są kolorowe małpki (08-08-10, 22:15)
- Kronika Dominika - Ławy mięsne, chlebowe i nie tylko (06-08-10, 14:34)
- Od zielonego placu do targu węglowego (05-08-10, 11:31)
- Jarmark. 2,5 miliona gości już jest, będzie rekord? (05-08-10, 08:00)
- Od denara do złotego. System monetarny dawnego Gdańska (04-08-10, 15:03)
- Skiba: Kocham jarmark. Zlikwidować ciszę nocną! (04-08-10, 09:00)
- Co się wydarzyło na jarmarku A. D. 1361? (03-08-10, 13:32)
- Jarmark: stragany wygrały z rowerzystami (03-08-10, 11:44)
- Gdańskie handlowanie. Jarmarków ci u nas dostatek (01-08-10, 17:01)
- Gdzie okiem sięgnąć, jarmark. Tłumy w Gdańsku [zdjęcia] (01-08-10, 15:14)
RAPORTY
SERWISY
SONDAŻ
Sprawa wybuchła w ostatnią środę, kiedy na ul. Świętego Ducha pojawiła się komisja z Urzędu Miasta Gdańska. - Zaczęto sprawdzać nasze dokumenty, pozwolenia na handel, prowadzenie działalności artystycznej, czy mamy dyplomy uczelni plastycznych - opowiada Magda Ryniec, artystka sprzedająca na jarmarku własnej roboty biżuterię solarną. - Nie rozumiem, po co przysłano tu tę komisję, skoro zgłaszając się na jarmark wypełniłam wszystkie formularze i przedstawiłam dyplom. Dostałam pozwolenie na stoisko z wyrobami artystycznymi, czego dowodem jest specjalna, niebieska plakietka z napisem "Art Targ".
Komisja sprawdzała, czy artyści wystawiający się na jarmarku, rzeczywiście samodzielnie sprzedają własne wyroby. - Bo dostaliśmy sygnały, że często jest to fikcja - mówi Krystyna Błażewicz z wydziału finansowego Urzędu Miasta. - Przykładowo jedna pani, niebędąca artystką sprzedaje własnej roboty świeczki, a do tego nie swoje obrazy czy rzeźby. Nie można tego zakwalifikować jako sprzedaż własnych wyrobów artystycznych. Podobnie, jeżeli ktoś sprzedaje każde inne wyroby niebędące jego dziełem.
- To jakiś absurd - mówi pan Sławomir Franek z Poznania. - Od lat sprzedaję na jarmarku własnej roboty ceramikę. Właśnie pojechałem do Poznania po towar, bo mi się skończył, a na stoisku zostawiłem znajomego. Przyszła akurat komisja, stwierdziła, że to nie jego wyrób i dowaliła mi opłatę targową.
- Podobnie opłatę nałożono na małżeństwo, które sprzedaje własną biżuterię z metalu, bo akurat męża nie było na stoisku - dodaje Elżbieta Kotas, sprzedająca własnej roboty tkaninę artystyczną.
Co mówią o tym przepisy? W uchwale Rady Miasta Gdańska z ub. roku, dotyczącej opłat targowych czytamy: "Zwalnia się od opłaty targowej miejsca zajęte na sprzedaż wyrobów własnej działalności plastycznej oraz przedmiotów kolekcjonerskich w czasie trwania jarmarków".
- No właśnie, jest tam mowa o sprzedaży wyrobów własnej działalności plastycznej - stwierdza Krystyna Błażewicz.
Ale przepis też mówi, że z opłaty targowej zwalnia się miejsce, a nie artystę, który sam handluje - dopytujemy.
- No ma pan rację, ten przepis nie jest precyzyjny, jeżeli któremuś z artystów, który sprzedaje swoje wyroby, nałożono opłatę, to zostanie mu ona zwrócona - mówi Krystyna Błażewicz.
A co z opłatami, które pobrano od wszystkich artystycznych stoisk, na początku jarmarku?
- To nie powinno mieć miejsca, ten inkasent nie powinien się tam pojawić, jeśli artyści przyjdą do nas z kwitkami od inkasenta, to też zwrócone zostaną im pieniądze - dodaje Błażewicz.
Opłata targowa podczas jarmarku wynosi 5,80 zł za metr kwadratowy dziennie. Za stoisko 2 na 2 metry kwadratowe płaci się więc 23,2 zł dziennie, a na czas całego Jarmarku ponad 533 zł. Dwadzieścia procent od tej kwoty pobiera inkasent, którego wysyła organizator jarmarku, czyli Międzynarodowe Targi Gdańskie. Artyści, z którymi rozmawialiśmy, twierdzą, że inkasenci po opłatę targową przychodzili do nich również na poprzednich jarmarkach, tyle że dopiero teraz, przy okazji zamieszania z urzędową komisją, odkryli, że wcale nie muszą jej płacić. Z opłaty tej zwolniła już ich uchwała Rady Miasta Gdańska z 1999 r.
- Wystawiam ceramikę na jarmarkach w wielu miastach w Polsce i w większości artyści nie płacą tej opłaty - mówi pan Sławomir Franek. - Dlaczego? Bo prowadzimy specyficzną działalność. To nie to samo co kupić w hurtowni ciuchy czy buty i ułożyć na straganie. My wcześniej musimy sporo zainwestować. Kupić materiały, a co najważniejsze poświęcić masę czasu, pracy, talentu na stworzenie tego rękodzieła. Radni Gdańska zgodzili się, że należą nam się z tego tytułu preferencje, tyle że z przestrzeganiem prawa nie było już tak dobrze.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz